Zwierzęce odpady w Barcikowicach pojawiły się w tym tygodniu. Wcześniej na tę samą działkę nieznani sprawcy podrzucali gruz i odpady komunalne. Jednak policja nie będzie szukać winnych, bo właściciel posesji nie dysponuje żadnymi dowodami.
Na jednej z niezabudowanych działek w Barcikowicach pojawiły się odpady biologiczne. Są to wieprzowe golonki oraz szlam wyglądający jak zwierzęce odchody z czymś zmieszane.
Właściciel zgłosił sprawę policji i powiatowemu inspektoratowi weterynarii. Sołtyska powiadomiła również Zakład Gospodarki Komunalnej.
Podrzucane śmieci w Barcikowicach
To nie pierwsza taka sytuacja. Odpady w Barcikowicach na tej samej działce zaczęły się pojawiać już przed rokiem. Początkowo był to gruz wymieszany z piachem. Później ktoś podrzucił odpady komunalne.
– Wyglądało to jak śmieci z jakiegoś sklepu. Były tam m.in. pety. Wszystko usunąłem na własny koszt – mówi pan Adam, współwłaściciel posesji.
Teraz na jego gruncie ktoś wyrzucił ok. 70-100 kg nóżek wieprzowych. Do tego szlam przypominający obornik.
– Prawdopodobnie ktoś przyjechał z przyczepką i zrzucił to z niej. Nie wiem, co to dokładnie jest. Nie ruszałem tego. Wygląda jak obornik zmieszany ze zmielonymi skórami – relacjonuje osoba, do której należy nieruchomość.
Służby weterynaryjne zbadają zwierzęce odpady w Barcikowicach
O sprawie wie policja. Jednak się nią nie zajmie. Dlaczego?
– Policjanci stwierdzili, że niemożliwe jest ustalenie sprawcy. Nie złapałem nikogo za rękę. Nie mam żadnych dowodów typu zdjęcie samochodu albo numer rejestracyjny – wyjaśnia pan Adam.
W poniedziałek rano 18 listopada próbki zwierzęcych odpadów znajdujących się w Barcikowicach pobierze przedstawicielka Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Zielonej Górze. Ona zdecyduje, co z nimi zrobić.
[Aktualizacja] Inspekcja nakazała właścicielowi usunięcie zanieczyszczeń na własny koszt.
Kto mógł dopuścić się takiego czynu? Wg nieoficjalnej hipotezy inspektorów odpady mogą pochodzić z jednej z okolicznych hodowli psów. Wiezienie ich na większą odległość byłoby nieopłacalne.
Jednak właściciel działki podejrzewa, że za wszystkimi przypadkami podrzucanych na jego posesję śmieci stoją ci sami sprawcy.
– Kto by za każdym razem zadawał sobie tyle trudu, jeździł po okolicy i szukał polany na uboczu, żeby po cichu pozbyć się śmieci? – pyta retorycznie.