Poniedziałkowy pożar w Barcikowiczkach doprowadził do zgonu starszego mężczyzny, który chorował na serce. Spaliła się również część stodoły oraz 400 mkw. ściółki.
Wczoraj (1 maja) około godz. 15 wybuchł pożar w Barcikowiczkach. Na jednej z posesji palił się budynek gospodarczy. W wyniku zdarzenia zginął starszy mężczyzna.
Dziewięć zastępów gasiło pożar w Barcikowiczkach
Służby wezwali przejeżdżający obok miejsca zdarzenia rowerzyści. Dyżurny miejskiej straży pożarnej wysłał tam trzy zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1.
W akcji brali też udział ochotnicy z dzielnicy Nowe Miasto: Jarogniewic i Ochli. To oni zjawili się najszybciej, by gasić pożar w Barcikowiczkach.
Później dojechali druhowie z Raculi, Suchej i Starego Kisielina. Pomocy udzielali również strażacy z OSP Świdnica. Ponadto w działania zaangażowały się jednostki straży leśnej z Zielonej Góry, Przytoku i Nowej Soli.
To strażacy jako pierwsi podjęli resuscytację krążeniowo-oddechowąu mężczyzny, u którego doszło do zatrzymania akcji serca (miał problemy kardiologiczne). Był to jeden z właścicieli posesji. Następnie reanimację kontynuowali ratownicy ze specjalistycznego zespołu pogotowia.
Mimo kilkudziesięciominutowej akcji oraz zastosowania urządzenia do kompresji klatki piersiowej mężczyzna zmarł. Potwierdził to lekarz.
Rodzina na wyjeździe w górach
Ogień został szybko opanowany, ale strawił część budynku, w której znajdował się towar do handlu (rodzina prowadzi dwa sklepy spożywczo-przemysłowe). Spłonęło także ok. 400 mkw. ściółki. Jednak istniało ryzyko wybuchu butli z gazem, które w porę oddalono od źródła niebezpieczeństwa.
Gdy pojawił się ogień, na posesji oprócz zmarłego przebywała również jego córka. Reszta rodziny wyjechała na majówkę.
Jak wybuchł pożar w Barcikowiczkach? To będzie ustalać biegły z zakresu pożarnictwa. Wg nieoficjalnych ustaleń Kuriera Barcikowickiego ogień przeniósł się z ogniska lub wypalanej trawy na budynek.
Zdjęcia z pożaru na zielonogórskich Barcikowiczkach
Zdjęcia publikujemy za zgodą i dzięki uprzejmości Newsa Lubuskiego, który jako pierwszy poinformował o zdarzeniu.
